Zabawę z OCM (Oil Cleansing Method) zaczęłam z wielkim entuzjazmem nie przejmując się zbytnio wrażliwością i potencjalną naczynkowością mojej skóry, gdyż był to czas gdy była pięknie ukojona, pryszcze zwalczone i naprawdę byłam z niej zadowolona (do dziś mam z tyłu głowy komplement, że mam cerę jak z fotoshopa- i żeby nie było, usłyszałam go na spotkaniu twarzą w twarz… i to z kolegą;D
Do OCM byłam tak zapalona, że przez pierwsze dni nie miałam w mieszance oleju rycynowego, bo koniecznie chciałam organiczny:) Użyłam tego co było pod ręką, wtedy moją bazą stały się: olej arganowy, sojowy, lniany, z pachnotki i tamanu.
Ta mieszanka służyła mi znakomicie, oczywiście starałam się nie używać zbyt gorących ręczniczków i nie trzeć twarzy- to były moje pierwsze modyfikacje. Mieszanka służyła mi tak dobrze, że kiedy dotarł zamówiony olej rycynowy bałam się go dodać:) W końcu się przemogłam i zaczęłam próbować mieszając go z moją ‚bazą’ na dłoni. Niestety niezależnie ile go dodałam wysuszał i na dokładkę szczypał w oczy… po kilku dniach się poddałam i zużyłam go do olejowania włosów i wróciłam do mojej podstawowej wersji- przyjęłam, że olejem-rozpuszczalnikiem najbardziej podobnym do sebum jest tu olej sojowy, zresztą nie musiałam sobie wiele tłumaczyć bo działało dobrze. Powoli jednak rezygnowałam z tych wszystkich ręczników- jestem zbyt leniwa:)
Tym sposobem doszłam do wersji, którą stosuję do dziś. Po oczyszczeniu twarzy żelem micelarnym (physiogel, cethapil EM), rozpuszczeniu całego makijażu i brudu nakładam mieszankę olejów- teraz rządzi olej z czarnuszki z olejem arganowym, z ogórecznika, z krokosza barwierskiego, z ostropestu plamistego, z kroplą olejku z drzewa herbacianego i olejku pitchowego. Masuję nimi buzię (już oczyszczoną wspomnianym micelem), wiec nie ma obaw, że zanieczyszczenia i toksyny wnikną w skórę. Potem nadamiar oleju, który się nie wchłonął usuwam ręcznikiem papierowym (przykładając go do twarzy czekam aż wchłonie olej), potem przecieram buzie micelem Biothermy Sensibio H2O (rozpuści resztki oleju), a potem już tylko tonik (teraz Nuxe Aroma- Perfection- naprawdę fajna rzecz, niedługo napiszę coś o nim konkretniejszego) i już można przejść do pielęgnacji:)
Oleje, które wybrałam nie są przypadkowe- idealnie sprawdzają sie w pielęgnacji cery wrażliwej, naczynkowej, z trądzikiem różowatym, z tendencja do przetłuszczania:
- Olej z czarnuszki- starożytni ponoć mawiali, że jest remedium na wszystko oprócz śmierci. Hamuję syntezę prostaglandyn, zawarte w nim tymochinon i nigellina blokują 5-lipooksygenazę i hamują odczyny autoagresji immunologicznej- to dla mnie bardzo ważne przy trądziku różowatym! Polecam wypróbować ten olej wszystkim, którzy borykają się z tym problemem (trądzik różowaty ma bardzo często, podłoże autoimmunologicznej agresji… ale o tym kiedyś osobny, poważny post). Jako ciekawostkę nadmienię, że jest wykorzystywany w leczeniu helicobacter pylori, uważanej za jedną z przyczyn trądziku różowatego.
- olej arganowy- pewnie nikomu nie trzeba przedstawiać, ale dla przypomnienia: zawiera 80 % nienasyconych kwasów tłuszczowych (w tym ok. 35% kwasu linolowego), zawiera dużo przeciwutleniaczy jak karotenoidy i tokoferole. Cenny w antyaging’owych preparatach, leczy drobne ranki, przyspiesza regeneracje, pomaga w walce z trądzikiem. Podobno jest świetny przeciw rozstępom- sprawdzę;)
- Olej z krokosza barwierskiego (czyli z ostu:) cenny dodatek w kosmetykach dla skóry tłustej z trądzikiem, mieszanej, ze skłonnością do stanów zapalnych- zawiera dużo omega-3 i omega-6 oraz naturalne tokowerole (wit. E), wieć ma działąnie przeciwutleniające i jest stabilny
- Olej z ogórecznika ma bardzo wysoką zawartość kwasu gamma-linolenowego (GLA), ma działanie regenerujące, odmładzające, regulujące poziom nawilżenia skóry, dodatkowo łagodzi podrażnienia i jest polecany osobom z AZS (atopowe zapalenie skóry).
- Olej z ostropestu plamistego (niestety nie ma na zdjęciu)- zawiera ok 2-4 % flawonolignanów (popularnej sylimaryny), ponadto występuje w nim toksyfolina, kwercetyna, tyramina, kwasy organiczne, witaminy C i K, fitosterole, i duża ilością kwasu linolowego. Ma silne właściwości przeciw utleniające, przeciwzapalne, stabilizujące, zapobiegające nadmiernemu rogowaceniu, stymulujące rozwój i regenerację komórek
- olejk z drzewa herbacianego- ma właściwości antybakteryjne, a nawet antywirusowe i przeciwgrzybiczne (w ciąży stosować tylko po konsultacji z lekarzem!)
Ktoś ma jakieś sprawdzone sposoby na swoją wersję olejowania twarzy lub OCM?